12 grudnia 2015r. Zgodnie z obietnicą przedstawiam relację z finału, czyli wędzenia i gotowch wędzonek na święta. Na działkę przyjechałem o godz. 9.00. Pogoda ekstra, choć wiaterek dawał się we znaki. Temperatura 4.5 stopnia ale jak wspomniałem wiatr powodował,
że odczuwało się niższą temperaturę. Szybko postanowiłem rozpalić piec i nagrzać komorę wędzarni. Wyjąłem z komory mięso, które od wczoraj wisiało i obciekało.
Rozpaliłem piec i już po 15 minutach ogień hulał w piecu i komora się nagrzewała. Rozpaliłem w fajerce ogień w grillu i tam powiesiłem część wędzonek. Wiatr tym razem nie był sprzymierzeńcem. Kłopot polegał na tym, iż ciągle zmieniał kierunek.
Pogoda od 11-ej też zrobiła się w kratkę. Raz słońce i za chwilę lekki deszczyk.
Zabawa w utrzymaniu właściwej temperatury w komorze trwała cały czas od momentu rozpoczęcia wędzenia.
Warunki atmosferyczne nie były najlepsze, ten wiatr i duża wilgotność powietrza spowodował, że musiałem przedłużyć czas wędzenia. Przewidując to postanowiłem zorganizować oświetlenie i dobrze zrobiłem. Bo już o 16-ej zrobiło się prawie całkiem ciemno ale już byłem na etapie parzenia. Żałuję, że sesja gotowych wędzonek wypadła już prawie w zupełnej ciemności ale mój smartfon Xperia chyba sprawdził się i fotki wyszły dobrze. Poniżej fotogaleria całego mojego dnia na działce i moje świąteczne wędzonki. Zdjęcia po powiększeniu zawierają szczegółowe opisy.